Duch Maradony żyje. Messi kontra debiutanci z Bałkanów
Sergio Aguero, Gonzalo Higuain, Leo Messi, Angel Di Maria. Jeśli masz w ataku taki kwartet jak Argentyna, możesz myśleć o tytułach.
– To prawda, jesteśmy silni, ale nie uważamy się wcale za faworytów – mówi Alejandro Sabella, na którego spadła fala krytyki, że nie zabrał do Brazylii ulubieńca kibiców Carlosa Teveza. Trener bał się, że napastnik Juventusu zepsuje atmosferę w kadrze. Po co ryzykować, gdy ma się takie bogactwo wyboru.
Sabella od początku buduje zespół wokół Messiego, zrobił go kapitanem. Gwiazdor Barcelony zdobył z klubem wszystkie trofea, ale w reprezentacji pozostaje niespełniony. Na mundialach wręcz niewidoczny: w Niemczech i RPA strzelił tylko jedną bramkę. To prawdopodobnie ostatni moment na pokazanie, że może błyszczeć nie tylko na Camp Nou i zmierzyć się z legendą Diego Maradony. Za cztery lata będzie po trzydziestce. Biorąc pod uwagę jego problemy z kontuzjami, na boiskach w Rosji może go już zabraknąć.
– Chcę zostać mistrzem świata nie dlatego, żeby zmienić opinię innych na mój temat albo dołączyć do największych postaci futbolu, ale by wygrać wreszcie coś z moimi kolegami – tłumaczy Messi.
W kwalifikacjach nie zawiódł, zdobył dziesięć goli (więcej w Ameryce Południowej miał tylko Luis Suarez – 11), Argentyna awansowała z pierwszego miejsca. W meczach towarzyskich pokonała Brazylię, Niemców i Włochów. – Wielkie turnieje to jednak zupełnie co innego – przypomina Messi.
W strefie medalowej mistrzostw świata Argentyńczyków nie było od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta