Strach Canarinhos: Jeden faworyt, reszta się nie boi
Dla Brazylii losowanie grup nie miało żadnego znaczenia. Równie dobrze mogłoby się obyć bez całej tej ceremonii i pompy, transmisji do wszystkich możliwych krajów świata i piłkarskich celebrytów mieszających kulki w przezroczystych, plastikowych misach.
Bez wyciągania karteczek z wypisanymi nazwami kolejnych krajów i wydekoltowanych modelek szczerzących się do kamer. Dla reprezentacji Brazylii nie miało – i nie ma – żadnego znaczenia z kim zmierzy się w grupie i jak będzie wyglądać drabinka turniejowa. Gdyby przyszło o awans rywalizować z drużyną gwiazd wszech czasów, a w ćwierćfinale czekałaby reprezentacja innej galaktyki, cel i tak pozostawałby ten sam – mistrzostwo świata.
Jakkolwiek tanio i zarazem patetycznie by to brzmiało, największym rywalem Brazylii będzie Brazylia. A przede wszystkim historia. Do dziś najważniejszym meczem w historii pięciokrotnego mistrza świata, najbardziej utytułowanej reprezentacji globu, jest przegrany 1:2 na Maracanie, w obecności ponad 200 tysięcy ludzi, decydujący o mistrzostwie mecz z Urugwajem w 1950 roku. Od tamtego wydarzenia minęły 64 lata. Brazylia zdołała wychować Pelego i Garrinchę, Socratesa i Carecę, Ronaldo i Ronaldinho, a teraz Neymara. Zdołała pobić niemal wszelkie rekordy, sprawić, że zbitka słów „brazylijski piłkarz" stała się synonimem jakości, a jednak to wciąż tamta porażka najbardziej zajmuje Brazylijczyków. I to w największej mierze właśnie przeciwko „maracanazo" będą grali zawodnicy Luiza Felipe Scolariego.
A także przeciwko... własnemu społeczeństwu. Gdy rok temu, podczas Pucharu Konfederacji, po raz pierwszy zrobiło się głośniej o społecznych protestach przeciw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta