Kapitał zakładowy – wiele hałasu o nic
Jak mogłyby funkcjonować spółki kapitałowe i ich kontrahenci, gdyby kapitał zakładowy został całkowicie wykreślony z kodeksu spółek handlowych – pisze ekspert.
Przemysław Schmidt
W poprzednim artykule wykazałem, że instytucja kapitału zakładowego w jej obecnym kształcie nie ma sensu z punktu widzenia biznesu i finansów, natomiast laików konsumentów może wprowadzać w błąd („Rzeczpospolita" z 20 sierpnia br.). Teraz pokażę, jak mogłyby funkcjonować spółki kapitałowe i ich kontrahenci, gdyby kapitał zakładowy został w całości wykreślony z kodeksu spółek handlowych.
Dużo prościej i przejrzyściej
Spółka, która nie ma kapitału zakładowego, nadal ma kapitał w sensie prawdziwym, czyli księgowym, zapisany w jej bilansie po stronie pasywów. Kapitał własny (equity) lub pożyczony (dłużny – debt).
Po drugiej stronie bilansu spółka księguje aktywa, na przykład pieniądze, wierzytelności (należności), zapasy czy środki trwałe. Czyli nadal ma wartości, którymi interesują się analitycy oraz kontrahenci. Jak zatem spółka będzie emitować akcje bez podwyższania kapitału zakładowego? Tak samo jak teraz, tylko bez zbędnej biurokracji. Będzie po prostu powiększać prawdziwy kapitał – equity. Akcje będą emitowane i księgowane po cenie emisyjnej, po której będą faktycznie objęte i opłacone. Nie będzie – całkowicie zbędnej – „ceny nominalnej" akcji. Całość wyemitowanych, objętych i opłaconych akcji podwyższy kapitał własny (equity) spółki.
Jeśli nasza świeżo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta