Fikcyjna równość broni
Reforma procesu karnego, chyba wbrew założeniom, zwiększa nierówność broni procesowej pomiędzy organami ścigania a podejrzanym i jego obrońcą – wskazuje prawnik Robert Rynkun-Werner.
Kolejne zmiany w procedurze karnej, jakie uchwalił w pierwszych dniach lutego Senat RP na mocy ustawy z 15 stycznia 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny, zmuszają do ponownego zastanowienia się, na ile nowelizacja postępowania karnego, która ma obowiązywać w swojej zasadniczej części od 1 lipca 2015 r., poprawia, zgodnie z intencją autorów, równość procesową stron w postępowaniu karnym. Warto też pomyśleć, czy termin wejścia w życie nowych regulacji nie jest mimo wszystko przedwczesny.
Równość to nic innego jak posiadanie takich samych praw i obowiązków tu: w ramach prowadzonego sporu. W procesie karnym, rozumianym jako postępowanie przygotowawcze oraz postępowanie sądowe, to przede wszystkim prawo do swobodnej inicjatywy dowodowej, które posiada każda ze stron.
Zarówno zatem prokurator, jak i oskarżony czy występujący w jego imieniu obrońca muszą mieć takie same możliwości inicjatywy dowodowej. Przy czym dla oskarżonego i jego obrońcy jest to wyraz konstytucyjnego prawa do obrony materialnej. Prawa, które właśnie jako zasada konstytucyjna stanowi jedną z gwarancji rzetelnego procesu sądowego. Tym samym dla oskarżonego i, co oczywiste w konsekwencji, dla jego obrońcy jest ono swoistym perpetuum mobile działania w procesie karnym.
Są równi i równiejsi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta