Już jako chłopiec bawiłem się w sąd
Jak zostałem prawnikiem... dla „Rzeczpospolitej”: Już jako chłopiec bawiłem się w sąd
Rz: Nie marzył pan, jak inni mali chłopcy, o zawodzie strażaka.
Prof. Jan Błeszyński: Jako kilkulatek zamiast w gaszenie pożaru i pościgi za przestępcami bawiłem się w sąd. Od zawsze chciałem zostać prawnikiem. Pewnie zadecydowały o tym tradycje rodzinne. Wszyscy moi bliscy byli w jakiś sposób związani z sądem. Wyrosłem w atmosferze respektu dla sądu i w świadomości, że od jego niezawisłości zależy sprawiedliwość w życiu codziennym.
Skazywał pan kolegów?
Nie. Kulfonami wypełniałem papiery i prowadziłem akta spraw. Zawsze ciągnęło mnie do cywilistyki. U mnie w domu panował wręcz kult cywilistyki.
Studiował pan na przełomie lat 50. i 60. Jak to wówczas było?
Na uczelni czuć było odwilż. To były dobre lata na studiowanie. Nasze roczniki były nieporównywalnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta