Wolna niedziela bez sensu
Państwo | Nie zakazujmy handlu
marek migalski
Wszystkie trzy argumenty, podnoszone przez związkowców za wprowadzeniem wolnych niedziel w handlu, są absurdalne i nieprawdziwe. Ich akceptacja byłaby faworyzowaniem jednej grupy zawodowej wobec innych, wtrącaniem się państwa w życie rodzinne dorosłych Polaków oraz uszczuplałaby (nieznacznie) budżet państwa, czyli – de facto – nas wszystkich.
Pierwszy i chyba najważniejszy argument „solidarnościowców" to dobro pracowników. Piotr Duda i jego koledzy przekonują, że pracownikom handlu należą się wolne niedziele, bo mają oni rodziny i powinni mieć zatem prawo do spędzania z nimi „dnia świętego".
To, oczywiście, prawda. Byłoby dobrze, gdybyśmy wszyscy mieli do tego prawo. Ale tak się jakoś dzieje, że setki tysięcy osób są go pozbawione i nie skarżą się specjalnie na to, rozumiejąc, że taka jest konieczność – a ściślej potrzeby innych obywateli. To osoby zatrudnione w tak zwanych służbach: w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia, energetyce, gazownictwie, wojsku. Ale oprócz nich wolnych niedziel nie mają także kelnerki,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta