Kosmiczna przesyłka Bowiego
8 stycznia skończyłby 70 lat. Ale rok temu pożegnał się z nami znakomitym albumem „Blackstar".
„Chcę nagrać z tobą jeszcze jedną płytę" – powiedział David Bowie na początku stycznia zeszłego roku producentowi Tony'emu Viscontiemu przed premierą albumu „Blackstar", który ukazał się 8 stycznia, czyli w urodziny muzyka. Kompozycja „Łazarz" wskazywała, że album jest manifestem artystycznego zmartwychwstania wokalisty i powrotu do muzyki. Nadzieja trwała krótko: 10 stycznia Bowie już nie żył, a „Łazarz" brzmiał jak ironiczne pożegnanie artysty pisane z zaświatów. „Popatrz tutaj, jestem w niebie/.../ Już nic nie mogę stracić".
O raku wątroby poza rodziną wiedział tylko producent Tony Visconti. Poznając teksty nagrywanej od 2014 roku płyty, powiedział Davidowi: „Ty łobuzie, tworzysz pożegnalną płytę!". Bowie ujawnił chorobę muzykom w studio, gdy po chemioterapii stracił włosy i brwi. Ale trzymał rękę na pulsie i nagrywając ostatni w pięćdziesięcioletniej karierze album, słuchał nowości – „Black Massiach" D'Angelo i „To Pimp A Butterfly" rapera Kendricka Lamara. Jednocześnie stworzył płytę oryginalną, ambitną.
Pośmiertne sukcesy
W „Łazarzu" ironizował, że pozostawił telefon komórkowy na ziemi, ale być może dotarły do niego informacje, że „Blackstar" sprzedał się aż w 2 mln egzemplarzy, osiągając w 2016 roku szósty wynik w światowej fonografii. A nie jest to ostatnie słowo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta