Mieszkanie+ – sukces możliwy bez publicznych pieniędzy

Wokół programu Mieszkanie+ narosło wiele mitów. Wielu ekspertów zapomina, że jest on realizowany na całkowicie komercyjnych zasadach. Zamiast straszyć opinię publiczną rzekomym działaniem na szkodę deweloperów lub skalą transferów socjalnych, warto skupić się na rzeczywistych rozwiązaniach, jakie ten program oferuje rynkom – pisze wiceprezes BGK Nieruchomości.

Włodzimierz Stasiak

W Polsce budowanych jest około 120–140 tys. mieszkań rocznie. To niemal o połowę za mało w stosunku do potrzeb. W efekcie ponad milion polskich rodzin nie ma szans na wynajem lub kupno własnego mieszkania i musi je dzielić z innymi gospodarstwami domowymi. Jednocześnie co siódma polska rodzina mieszka w lokalach o niskim lub skrajnie niskim standardzie. Poziom przeludnienia w polskich mieszkaniach przekracza 44 proc., przy średniej unijnej około 17 proc., a pod względem powierzchni mieszkaniowej na osobę nasz kraj zajmuje niemal ostatnie miejsce we Wspólnocie.

Tyle niechlubnych statystyk, które jak mantra powracają w dyskusji o dziedzictwie zaniechań ostatniego ćwierćwiecza w polskim życiu społecznym i gospodarczym. Był to okres wycofania się instytucji publicznych z kształtowania rynku nieruchomości, który całkowicie został oddany wolnorynkowej grze. Efekt? Brak komercyjnej oferty mieszkaniowej dla niemal połowy Polaków – w tym osób aktywnych zawodowo i sporej części tzw. klasy średniej. Bez zmiany tego stanu nie ma co marzyć o przełomie w sytuacji demograficznej naszego kraju.

Niezbędny impuls ze strony państwa

Eksperci są zgodni, że strukturalny deficyt mieszkań, z jakim mamy dziś do czynienia, to wyzwanie, któremu...