Laicka córa Kościoła
We Francji mało kto marzy o powrocie do dominacji jakiegokolwiek kultu. Hasła religijne to tylko fasada, za którą kryją się obietnice populistów – pisze publicysta.
"Laickość stanowi o tożsamości Francji" – stwierdził Alain Finkielkraut w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" dwa lata temu, po zamachach na „Charlie Hebdo", i kontynuował: „Zakłada, że wszyscy są równi. Ale równocześnie zobowiązuje wszystkich do utrzymywania pewnej wstrzemięźliwości, szczególnie w szkołach. Tyle że te zasady narzucono katolicyzmowi w znacznie większym stopniu niż islamowi. Dziś we Francji powstaje więcej meczetów niż miejsc kultu wszystkich innych wyznań razem wziętych: jest ich już dwa i pół tysiąca. Nawet w samym departamencie Sekwana-Saint-Denis meczetów mamy więcej niż kościołów. A przecież w katedrze Saint-Denis są pochowani królowie Francji, a okrzyk »Montjoie Saint-Denis« zachęcał do walki francuskie rycerstwo!".
Czy zatem pojęcie laickości (la laïcité) we Francji trafi do lamusa – pojęcie wypisywane od ponad dwóch wieków na sztandarach obok wolności, równości i braterstwa? Czy też, mimo wszystko, nadal stanowi o tożsamości Francji?
Równość wszystkich wyznań
A wszystko, jak to we Francji, zaczęło się od rewolucji 1789 roku, która położyła kres monarchii z woli Boga. Od tego czasu Francja przestała być traktowana jako pierworodna córa Kościoła, choć duchowieństwo jeszcze przez dziesiątki lat zachowało bardzo znaczące wpływy, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta