W końcu przyszło spełnienie marzeń
Sport najpierw zabrał mu zdrowie, ale później dał szansę na nowy początek. Czterokrotny medalista paraolimpijski to duma Podkarpacia.
Z Rio de Janeiro przywiózł złoty medal w jeździe indywidualnej na czas w kolarstwie ręcznym oraz srebrny w wyścigu ze startu wspólnego na 60 km. Uzupełnił w ten sposób kolekcję założoną dzięki dwóm złotym medalom zdobytym cztery lata wcześniej w Londynie. Stał się w ten sposób jednym z najbardziej utytułowanych polskich paraolimpijczyków. Na Gali Mistrzów Sportu, w kategorii sportowców niepełnosprawnych, musiał jednak uznać wyższość Natalii Partyki. – Absolutnie nie czuję się zawiedziony, cieszę się, że byłem nominowany. Natalia jest znakomitą zawodniczką, w Rio wywalczyła przecież dwa złote medale – mówi.
Dzień, który wszystko zmienił
3 maja 2006 roku miał 31 lat. Sport wypełniał wtedy znaczną część jego życia, był instruktorem narciarskim, mistrzem Polski amatorów w MTB, ale przede wszystkim żużlowcem. Może nie wybitnym, ale jego forma rosła, był najsilniejszym punktem drużyny KSŻ Krosno, mógł myśleć o angażu w ekstralidze. Wszystko się skończyło, gdy podczas jednego z biegów uderzył w bandę, a następnie po plecach przejechał mu motor 16-letniego wówczas Martina Vaculika, który nie miał szans tego uniknąć. Złamanie kręgosłupa, wyciek płynu mózgowo-rdzeniowego, paraliż od pasa w dół. Padły propozycje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta