Kod korporacji
Reżyserka „Toniego Erdmanna" mówi Barbarze Hollender o kobietach sukcesu i różnicach między ideami młodych i starszych Niemców.
Rzeczpospolita: Dwa lata pisania, pięć miesięcy przygotowań w Rumunii, rok zdjęć, potem wiele miesięcy montażu. I sto godzin nakręconego materiału. To brzmi jak bajka w czasach, gdy ekipy mają 23 dni zdjęciowe i datę premiery wyznaczoną za pół roku.
Maren Ade: Bo to była bajka. Ale ja jestem producentem swojego filmu. Cała tajemnica. Potrzebuję czasu, bo nie umiem przerwać pracy, jeśli myślę, że mogę coś zrobić lepiej. Muszę wiedzieć na jakiś temat wszystko, poczuć, że zbliżyłam się do ściany. I nie chodzi nawet o dążenie do perfekcji. Raczej o to, by sprawdzić wszystko, co się da. Zbliżyć się do prawdy. Taki film to dla mnie odkrywanie światów.
Akcja „Toniego Erdmanna" toczy się na ulicach, jakich mnóstwo w europejskich miastach. Czego nowego mogła się pani dowiedzieć podczas przygotowań do zdjęć?
Bardzo ciekawe okazały się spotkania z kobietami pracującymi w korporacjach. Wysłuchiwałam ich historii, a każda była inna. Bycie kobietą w męskim świecie nie stanowiło dla większości moich rozmówczyń problemu, choć prawdą jest, że niektóre z nich musiały stawić czoła seksizmowi i nieufności. To były często menedżerki, które doskonale sprawdzały się na kierowniczych stanowiskach w korporacjach. Tu klisza kobiety...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta