Wygrał, bo zawsze słuchał wujka
W Paryżu przeszedł do historii tenisa. Właściwie przetoczył się do niej jak czołg. I pozostał sobą, skromnym chłopakiem z Majorki.
La Decima w Paryżu (po hiszpańsku dziesiąte zwycięstwo) będzie już zawsze towarzyszyła nazwisku Rafaela Nadala. Będzie hasłem każdej sportowej encyklopedii, niekoniecznie przy osiągnięciach Realu Madryt. Kiedy w czerwcu 2005 roku tenisista kładł w Paryżu kamień węgielny pod ten statystyczny monument, miał 19 lat. Wujek Toni, trener i mentor, też się ucieszył, ale przyjął to pierwsze wielkie zwycięstwo bratanka po swojemu. – Rywal grał w finale lepiej, miałeś szczęście, że wygrałeś – powiedział Rafaelowi.
Na drugi dzień zostawił młodemu tenisiście kartkę papieru z listą rzeczy do poprawienia, jeśli chce wygrać w Wielkim Szlemie jeszcze raz. Chłopak się nie zdziwił. Z wujkiem tak było od zawsze.
Rozmowa braci
Można się spierać, czy to tylko chłodna decyzja biznesowa, czy też trochę emocjonalna, ale faktem jest, że trzej bracia Nadalowie: Miguel Angel – były piłkarz Manacor, Majorki i Barcelony („Bestia z Barcelony"), w latach 90. reprezentant Hiszpanii, Toni – niezły pingpongista, trochę niespełniony tenisista i trener, oraz Sebastian, ojciec Rafaela – spełniony biznesmen, właściciel firmy Vidres Mallorca produkującej okna i szyby oraz inne elementy budowlane, także niezły restaurator (Sa Punta ma doskonałą opinię w okolicy), siedli kiedyś przy stole i ustalili, że dla chłopaka najlepsza będzie droga sportowa.
Toni zachował udziały w rodzinnych interesach (Nadalowie mają jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta