Pieniądze Gdyni na lotnisko po unijnej interwencji
Gdynia nie rezygnuje z lotniska Gdynia-Kosakowo, tym bardziej że Sąd Unii Europejskiej unieważnił decyzję Komisji Europejskiej nakazującą zwrot 91 mln zł, jakie samorządy wydatkowały na tę inwestycję.
Z powodu decyzji KE spółka komunalna zarządzająca lotniskiem nie prowadzi tam obecnie i prowadzić nie może działalności lotniczej, popadła więc w upadłość.
Wprawdzie pojawiły się w prasie kąśliwe uwagi, że wyrok w Luksemburgu zapadł wyłącznie z powodów proceduralnych i nie przesądza, że decyzja Komisji była błędna, ale Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni, stanowczo temu zaprzecza. Jak powiedziała „Rzeczpospolitej", orzeczenia stwierdzające nieważność decyzji KE są jednakowo ważne, jeśli prowadzą do celu. A celem miasta jest zbudowanie drugiego na Pomorzu lotniska cywilnego, które jest znakomicie położone i może pełnić funkcję lotniska rezerwowego dla portu lotniczego Gdańsk-Rębiechowo.
Mecenas Przemysław Kamil Rosiak, pełnomocnik spółki lotniskowej, wskazuje, że zarzutów wobec decyzji KE było więcej. Podstawowy to ten, że nakłady miasta w lwiej części nie szły na bieżącą działalność portu, ale na majątek państwa – infrastrukturę lotniska.
Spór w tej sprawie jest długi: list intencyjny dotyczący adaptacji bazy lotniczej Marynarki Wojennej na potrzeby lotnictwa cywilnego Gdynia z gminą Kosakowo, na której leży większa część lotniska, podpisała w kwietniu 2005 r. Chodziło o to, aby wykorzystać ustawę pozwalającą na przekształcanie lotnisk wojskowych w cywilne i uratować lotniczą infrastrukturę. W tym celu gminy powołały komunalną spółkę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta