Polityka wschodnia nie dla radykałów
Jeżeli Polska chce skutecznie chronić swe interesy, nie może abdykować z pozycji zajmowanej w naszym regionie przez ostatnie 26 lat – pisze analityk stosunków międzynarodowych.
Po marszu nacjonalistów w Hajnówce i odpowiedzi podobnych im radykałów w ukraińskim Lwowie prawdopodobny stał się wzrost antyukraińskich nastrojów w Polsce.
Organizacje nacjonalistyczne wydały ostatnio odezwę z apelem o rewizję polityki zagranicznej – miałaby ona stać się „wielowektorowa". Nowa strategia zakładałaby wycofanie się Polski z obrony Ukrainy w obliczu szantażu Rosji. Nacjonaliści postulują też blokadę integracji Kijowa z NATO w oczekiwaniu na zmianę ukraińskiej polityki historycznej, a także domagają się łagodzenia napięć między Rosją a Zachodem.
Fałszywy realizm
Postulaty te nie są, wbrew temu, co wydaje się zapewne ich autorom, realistyczne. To raczej naiwna wizja realizacji ideologicznych celów kosztem priorytetów polityki zagranicznej i oferta finlandyzacji Polski. Nasz kraj miałby się bowiem w ramach tego programu skupić na rozstrzyganiu prawdy historycznej kosztem współpracy z Ukrainą – kluczowym partnerem Polski, oddzielającym nas od rosyjskiego reżimu. Narodowcy nie biorą udziału w tworzeniu polskiej polityki zagranicznej.
Polskie elity polityczne, podobnie jak kolejni prezydenci, z Lechem Kaczyńskim na czele, konsekwentnie kontynuują politykę wschodnią firmowaną nazwiskiem Jerzego Giedroycia. Mimo to środowiska nacjonalistyczne zyskują coraz większy wpływ na partię rządzącą, a co za tym idzie – na jej politykę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta