Sądy finansowe – tak, ale jeszcze nie teraz
Czy potrzeba specjalnych wydziałów do sporów z bankami?
Niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł o sądach finansowych. Chodziło w nim - w skrócie - o postulat, by obok tradycyjnych sądów powstały wyspecjalizowane. Miałyby w sporach z udziałem banków pogłębioną wiedzę finansową. Dzięki temu miałoby być i szybciej, i lepiej. A przede wszystkim spójnie.
Pomysł wygląda atrakcyjnie. Zalety specjalizacji wydają się oczywiste. Porównanie z medycyną i zawodem lekarza nasuwa się samo. Z chorym okiem nie pójdziemy do kardiologa, a z zatruciem pokarmowym do ortopedy. To jasne. Przyjemnie byłoby, tak nam się przynajmniej wydaje, gdyby sprawę o kredyt nibyfrankowy rozstrzygał sędzia biegły w materii finansowej, w bankowości, rachunkowości i w czym tam jeszcze dałoby się go wyspecjalizować.
Od idei do wykonania
Śmiem jednak twierdzić, że tej logiki z obszaru medycyny, tak atrakcyjnej na pierwszy rzut oka, nie da się prosto przerzucić na obszar sądownictwa. Fakt, są elementy wspólne medycynie i sądom. Na przykład trudno podać jedną przyczynę, dla której służba zdrowia działa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta