Jestem złodziejem z wirusem ojkofobii
Czy orzekając ws. Agnes Trawny, brałbyś pod uwagę prawo czy interes państwa?
Jak wynika z tytułu, wyznanie w nim uczynione składam w obliczu nieuchronnej wieczności, muszę być zatem absolutnie szczery. Postępując tak, kieruję się pewnym wskazaniem jurydyczno-moralnym, które jako pierwszy sformułował najstarszy z łacińskich Ojców Kościoła Kwintus Tertulian (żył w latach ok. 155–220, a urodził się w Kartaginie jako syn rzymskiego centuriona–poganina): accusare nemo se debet, nisi coram Deo, co znaczy, nikt nie jest zobowiązany oskarżać samego siebie, chyba że przed Bogiem (De idolatria 56, 2; Hulae 1770). Myśl tę wyrażają w polskim porządku prawnym przepisy art. 74 § 1 i art. 175 § 1 kodeksu postępowania karnego, które jednak czynią z niej regułę bezwzględnie obowiązującą, nieznającą żadnego wyjątku w postępowaniu karnym.
O tym, że jestem złodziejem, przekonał mnie bon-mot pewnego polityka, którego niedawno z czcią nazwałem Wielkim Metafizykiem, w ślad zresztą za twórcą dzieła Civitas Solis, T. Campanellą (żył w latach 1568–1639). Ktoś taki nie może się przecież mylić, a powiedział on z właściwą mu przenikliwością, że „jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma". Najważniejsze jest tu słówko „skądś", które w intencji autora oznacza co najmniej mafijne źródło pochodzenia pieniędzy. To jednak nie zostało tak wprost nazwane z powodu powściągliwości autora, drugiej z charakterystycznych cech jego osobowości (zalet tych jest zresztą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta