Trochę tu, trochę tam, czyli delegowanie do sądu wyższej instancji
Nie będzie pożytku z sędziego, którego obciążają jeszcze stare procesy.
Delegowanie sędziego do sądu wyższej instancji jest niezwykle częste w ostatnich latach. Wynika to z jednej strony z braków kadrowych w sądach okręgowych i sądach apelacyjnych, a z drugiej z dążenia sędziów niższych instancji do zdobycia doświadczenia w orzekaniu w sądach przełożonych. Ostatnie zmiany w ustawie o ustroju sądów powszechnych rozszerzyły możliwości wykorzystywania ich do rozstrzygania spraw drugoinstancyjnych i usunęły istniejące ograniczenia i wątpliwości.
Tylko prezesi żałują
Podstawą prawną delegacji jest przepis art. 77 § 1 pkt 1 usp, według którego minister sprawiedliwości może delegować sędziego, za jego zgodą, do obowiązków sędziego lub czynności administracyjnych w innym sądzie równorzędnym lub niższym, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach także w sądzie wyższym, mając na względzie racjonalne wykorzystanie kadr sądownictwa powszechnego oraz potrzeby wynikające z obciążenia zadaniami poszczególnych sądów. Delegowanie to może nastąpić na czas określony, nie dłuższy niż dwa lata, albo na czas nieokreślony. Warto przypomnieć, że przepis ten w wyroku TK z 15 stycznia 2009 r. (K 45/07) został uznany za zgodny z Konstytucją RP.
Sędziowie niższych instancji stosunkowo często decydują się na podjęcie trudu pracy w ramach delegacji. Dotyczy to zwłaszcza sędziów sądów rejonowych nierzadko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta