Francja u wrót VI Republiki
Pieniądze bogaczy sfinansują świadczenia społeczne?
Ponad miesiąc temu Emmanuel Macron, przemawiając pod Łukiem Triumfalnym w setną rocznicę zakończenia I wojny światowej, występował jako przywódca, który jest gotowy do ofensywy o nowy porządek globalny. Pięć kolejnych tygodni zupełnie zmieniło jego pozycję polityczną.
Dojrzałość protestu
Protesty gilets jaunes, które rozpoczęły się od postulatów ekonomicznych, przerodziły się w ruch zmiany konstytucyjnej w Republice. Piąta sobota manifestacji, choć była mniej liczna i bardziej pokojowa, to jednak była politycznie dojrzalsza.
Nie sposób już twierdzić, że Francję opanowały zwykłe zamieszki, jak można jeszcze było sądzić w poprzednie soboty. Z pewnym ryzykiem można mówić o nadchodzącej rewolucji. Byłaby to jednak dziwna rewolucja, postnowoczesna, pozbawiona przywódców, elit i towarzyszących zwykle w takich przypadkach świeckich kapłanów. Wydaje się, że Emmanuelowi Macronowi w pierwszej fali protestów udało się uchronić kraj przed anarchią i destabilizacją, czym groziły upiorne dla Republiki soboty listopada. Macron, wygrywając ten spór na poziomie utrzymania spójności, przegrał jednak na poziomie psychologicznym. Nie decydując się na wprowadzenie podatku od fortun, by następnie zapowiedzieć kwotę podatku od paliwa, zbudował napięcie eskalujące poczuciem niesprawiedliwości. Tłum widzi w Macronie winnego wszystkiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta