Idziemy środkiem drogi
Rządziliśmy przez osiem lat z PO i nie było żadnych skrętów w lewo. Nie zamierzamy nikomu narzucać naszego systemu wartości – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
"Rzeczpospolita": W styczniu mówił pan w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że wspólna lista opozycji musi powstać w sposób, który gwarantuje godne miejsce dla wszystkich. Jest godnie w KE?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jest nawet bardzo godnie [śmiech].
Ale kampania toczyła się na trudnym terenie dla PSL. Co chwilę pojawiały się sprawy światopoglądowe.
Więcej było w tej kampanii o światopoglądzie niż o sprawach europejskich, które będą rozstrzygane w Brukseli. Nie ma co się na to obrażać, choć wolałbym, żebyśmy spierali się o sedno tych wyborów – przyszłość Polski w Europie – a nie o sprawy z którymi Parlament Europejski nie ma nic wspólnego. Mam tu czyste sumienie, bo nie my narzucaliśmy te tematy. To nasi przeciwnicy za wszelką cenę uciekali od spraw europejskich. Widać nic Polakom nie mieli do powiedzenia.
No dobrze, na ile jednak utrudniło to życie PSL?
Przywykliśmy, że przeciwnicy nas nie oszczędzają. Podobnie było w kampanii przed wyborami samorządowymi, gdzie PiS wprost ustami swojej rzecznik mówiło o eliminacji ludowców z życia publicznego. Wtedy się nie udało i nie uda się teraz, bo wpychanie nas do szufladki z LGBT nie działa. Mogą sobie gardłować na konferencjach prasowych, ich media powtarzać to potem co 15 minut, ale na spotkaniach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta