Zagadka napadu stulecia
Antoni S. i Adam L. dokonali skoku na furgon przy domu pod orłami w 1964 r. – ujawnił świadek, który milczał 55 lat.
– Antku, to przecież ty i Adam – wspomina nasz informator moment, gdy w grudniu 1964 r. zobaczył w „Expressie Wieczornym" rysopisy sprawców napadu stulecia. Antek zabrał gazetę, powiedział, aby dzisiejszy rozmówca „Rzeczpospolitej" przeniósł się na jakiś czas do innego mieszkania, bo może być „gorąco", a potem zgłosił się do odbycia kary w więzieniu.
– Chodziło o to, aby zniknąć i przykryć tamto – opisuje nam osoba, która przez 55 lat ze strachu nikomu nie ujawniła prawdy o sprawcach napadu, który przeszedł do historii polskiej kryminalistyki. Media okrzyknęły go skokiem stulecia.
Sprawców było dwóch. Napadli na konwój przewożący utarg z Centralnego Domu Towarowego w Warszawie, zastrzelili konwojenta, drugiego postrzelili i zrabowali worek, w którym było 1 336 500 zł, czyli ponad 700 ówczesnych miesięcznych pensji. Strzały padły 22 grudnia 1964 r. o godz. 18.35, gdy z oznakowanej warszawy wysiedli konwojenci i kasjerka. Sprawcy napadu „rozpłynęli się". Pomimo zakrojonych na wielką skalę działań milicji nie udało się ich zatrzymać.
Do dzisiaj też nie ustalono sprawców tej zbrodni. Wokół tego napadu narosło wiele legend, spekulacji.
Czy stali za nim Antoni S. i Adam L.?
Przestępstwo się przedawniło
Kilka miesięcy temu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zgłosił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta