Wzrost nacjonalizmu na Korsyce od lat 60.
Mit Pasquale Paoliego, wielkiego wojownika o niepodległość Korsyki uciskanej najpierw przez Genuę, a od 1768 r. przez Francję, jest ciągle żywy. W oczach nacjonalistów Francja jako „kolonizator" narzuciła wyspie swoją administrację i język, nie proponując niczego w zamian.
W dodatku weekendowej „Gazety Wyborczej" z 5 maja 2019 r. zatytułowanym „Nasza Europa" pojawił się artykuł „Narodowa puszka Pandory", przedstawiający 12 regionów z krajów Unii Europejskiej, które domagają się od swoich władz centralnych albo większej autonomii, albo wręcz całkowitej niezależności. Jeśli chodzi o Francję, Korsyka była tym regionem, który na równi z takimi regionami jak Szkocja w Wielkiej Brytanii czy Katalonia w Hiszpanii posiadał na przestrzeni lat bardzo silny nurt niepodległościowy.
Korsyka, wyspa, którą mój ojciec kochał, była częstym celem naszych podróży w latach 60. Mam wiele wspomnień z tamtego okresu, wspomnień zarówno czarujących, jak i zagmatwanych i niejasnych: nocny rejs z Marsylii na statku o jakże znamiennej nazwie „Napoleon", piękno i niedostępność wybrzeży, czasami dzika świnia swobodnie przechadzająca się po drodze, osiolek objuczony drewnem na opał. Cudowny, zapomniany trochę świat. Gdy stałem się już „bardzo" dorosłym człowiekiem, tak jak większość Francuzów często zadawałem sobie pytanie, dlaczego nacjonaliści korsykańscy byli począwszy od lat 70. tak bardzo wrodzy i przeciwni władzy centralnej.
„Naród korsykański"
Niezrozumienie między Korsyką a Paryżem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta