Powrót namiętności
Simona Halep i Serena Williams równie łatwo awansowały do sobotniego finału Wimbledonu. W piątek powtórka z klasyki: Roger Federer – Rafael Nadal.
Mecze półfinałowe pań zapewne odrodzą dyskusję na temat równości płac w tenisie, ale to nie wina tych lepszych, że są mocne. Pani Williams pokonała Barborę Strycovą 6:1, 6:2, panna Halep – Elinę Switolinę 6:1, 6:3.
Ukrainka była raz w finale Wimbledonu, w rozgrywkach juniorek w pamiętnym dla nas 2012 roku (gdy Agnieszka Radwańska walczyła o tytuł z Sereną Williams), przegrała decydujący mecz z Eugenie Bouchard. Nie zagra na razie w finale dorosłych mistrzyń rakiety, bo Halep od początku do końca meczu była szybsza, sprytniejsza i bardziej waleczna.
Można, cytując złośliwych angielskich dziennikarzy, napisać, że w drugim półfinale 37-letnia matka gładko pokonała 33-letnią rozwódkę, ale nie ma żadnego powodu, by tak traktować wimbledońskie mecze Barbory Strycovej.
Warto było trenować
Fakt – mecz z Sereną jej nie wyszedł, ciśnienie było za duże, lecz kiedy przypomni się dziewczynę, która w latach juniorskich często wygrywała z młodszą o rok Rosjanką o nazwisku Szarapowa, a potem ważne tytuły umykały jej przez lata, to trzeba cenić, że w końcu zaszła wysoko i mogła powiedzieć, grając w pierwszym wielkoszlemowym półfinale singlowym: – Ten turniej pokazał mi, że mogę wygrać ze sobą, z moim charakterem i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta