Migracje czy rozwój lokalny
Wyspy wysokiego bezrobocia nie znikną same. Trzeba albo zachęcać ludzi do gonienia za pracą po kraju, albo sprawić, by praca przyszła do nich. Anna Cieślak-Wróblewska
Polski rynek pracy jest w rekordowo dobrej kondycji. Stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec 2019 r. wynosiła tylko 5,2 proc. Jednak regionalne różnice pod tym względem są wciąż bardzo duże.
Rynek pracownika?
Przykładowo, o ile w regionie warszawskim bezrobocia praktycznie nie ma, bo wynosi jedynie 2 proc., o tyle w woj. warmińsko-mazurskim czy mazowieckim (poza Warszawą i przyległymi powiatami) – sięga aż 8,7 proc. Zaś w woj. świętokrzyskim i podkarpackim – 7,7 proc.
– Jeszcze większe różnice widać na poziomie powiatów – zaznacza Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Czasami w obrębie jednego województwa występują rynki, gdzie firmy mają ogromne problemy z pozyskaniem chętnych do pracy. I jednocześnie miejsca, gdzie bezrobocie utrwaliło się na poziomie dwucyfrowym. W takich powiatach mało kto słyszał na przykład o „rynku pracownika" – dodaje Kubisiak.
Odmienny popyt
Najlepszym przykładem jest tu Mazowsze. W samej Warszawie jedynie 1,3 proc. aktywnych mieszkańców nie ma pracy. Natomiast w powiecie szydłowieckim, który jest oddalony od stolicy o ok. 130 km – aż 22,4 proc. (to jedyny powiat w Polsce z bezrobociem powyżej 20 proc.). Na południu Mazowsza duże bezrobocie wciąż widać w powiecie przysuskim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta