Przyszłość należy do Afryki
Pod koniec XXI wieku Polska może mieć zaledwie 15 mln mieszkańców i spaść na 44. pozycję na liście największych gospodarek świata.
To nie jest ostrzeżenie, ale raczej konstatacja faktu. Obszerna projekcja rozwoju ludności świata opublikowana w prestiżowym piśmie „The Lancet" odwołuje się do fundamentalnych zmian społecznych, jak choćby emancypacji kobiet.
Efekt: już w 2064 r. ludność świata ma osiągnąć szczyt (9,7 mld), po czym spadać (w 2100 r. będzie nas 8,8 mld). O ile jednak zaludnienie Czarnej Afryki potroi się (do 3 mld osób), o tyle w zachodniej Europie będzie mieszkało już niewiele ponad 300 mln osób. To musi uruchomić ogromną falę migracji.
Podobnie będzie w Rosji (tu liczba mieszkańców ma spaść ze 146 do 106 mln) i na Ukrainie (z 45 do 17 mln). Pustoszejące obszary będą łakomym kąskiem dla ludnych sąsiadów. W 2100 r. poza Indiami (1 mld ludzi) największa ma być Nigeria (800 mln), która wyprzedzi kurczące się Chiny (731 mln).