Nie ma szansy na poprawę
Końca problemów sądów nie widać. Wszystko przez nieudolność rządu w walce z wirusem. Bo władza przegrywa.
Obciążone pracą sądy musiały jakoś sobie radzić w zamkniętym przez pandemię kraju. Po zniesieniu lockdownu pojawiły się widoki na powolne odrabianie zaległości, ale wzrost zakażeń pokazuje, że to syzyfowa praca.
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", „każdego dnia nie pracuje od 10 do 20 proc. obsługi sądów w całym kraju. Przeszkadzają zakażenia i kwarantanna". Pojawiło się też wiele wniosków o ukaranie osób, które nie zgadzały się na przyjęcie mandatu za niezakrywanie ust i nosa bez podstawy prawnej.
Żałosna walka z pandemią znowu odbije się na pracy sądów. Prokurator krajowy skierował wytyczne do prokuratur regionalnych dotyczące ścigania uczestników i organizatorów demonstracji w sprawie aborcji, m.in. za protesty w czasie epidemii. W efekcie np. Sąd Okręgowy w Warszawie przygotowuje się na dużą ilość wniosków o areszt.
Czytaj także:
To jakiś obłęd, którego końca nie widać. Widać natomiast, że myślenie rządzących wirus skutecznie sparaliżował już na samym początku ataku.