Sieć zarzucona na zyski artystów
Za wpływy ze streamu giganci kupowali piosenki gwiazd. Inwestowali Chińczycy, królował BTS, Taylor Swift i raperzy.
Pandemia zniszczyła festiwale i koncerty, które wymuszają premiery płytowe. Choć młodsi wydawali po dwa albumy (Taylor Swift i nasi Quebonafide, Taco Hemingway), generalnie traciły agencje koncertowe i artyści, zaś coraz większe wpływy ze streamingu wzmacniały firmy inwestujące w nowe technologie dystrybucji. To z kolei pozwalało skupować prawa autorskie od zubożałych gwiazd.
Granie w sieci
Bohaterem transakcji roku był pierwszy pośród rockandrollowców laureat literackiej nagrody Nobla, czyli Bob Dylan. Zaskoczył wszystkich, gdy na początku pandemii opublikował „Mourder Most Foul", 17-minutowy poemat muzyczny, potem zaś świetny album „Rough and Rowdy Ways". Nie da się wykluczyć, że był to również ruch podbijający wartość sprzedaży praw do 600 songów koncernowi Universal Music Group.
Dla wszystkich idealistów wyprzedaż hipisowskich skarbów to skandal, dla wielu idol artystów niezależnych stał się Judaszem. Jednak inkasując zamiast 30 srebrników 400 mln dolarów, jest też świetnym biznesmenem. Sprzedał piosenki na szczycie hossy, zanim prezydent Joe Biden podniesie podatki od zysków kapitałowych.
Kupno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta