W SN trwa „zabawa” w odpowiedzialność
W obliczu orzeczeń TSUE i wydanego zabezpieczenia każdy, kto ma możliwość, powinien je zrealizować. I prezes SN taką możliwość ma. W mojej ocenie robi to jednak połowicznie – mówi Piotr Prusinowski, nowy prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego.
Jak się zostaje prezesem Izby Pracy Sądu Najwyższego w czasach, gdy wokół niego trwa ostry spór pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską i Trybunałem Sprawiedliwości UE?
Przyznam, że byłem zaskoczony decyzją pana prezydenta. Uzasadnił ją tym, że łączę pracę naukową i orzeczniczą. Można więc odpowiedzieć na to pytanie w ten sposób, że prezesem SN zostaje się przez łączenie dwóch światów, orzeczniczego i naukowego.
Kto pana zdaniem ma rację w sporze z UE?
Moje stanowisko jest dość jednoznaczne. Moimi ustami w wyroku z dnia 5 grudnia 2019 r. została wygłoszona jedna z tez, która następnie stała się inspiracją do podjęcia uchwały trzech połączonych izb SN, a która brzmiała, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. W pełni podtrzymuję to stanowisko. Nigdy go nie zmieniłem i z upływem czasu tylko utwierdzam się, że była to słuszna teza.
Jak można wyjść z tego sporu? Jak powinna wyglądać reforma sądownictwa, nad którą pracuje rząd?
Odpowiedź na to pytanie należy rozłożyć na dwa obszary: to, co można zrobić od ręki, i to, co można zrobić w dłuższej perspektywie. O ile odpowiedź na pierwsze pytanie jest dość prosta, o tyle w przypadku drugiego sprawa jest już bardziej skomplikowana. Jeżeli chodzi o działania prezes Manowskiej, to według mojej oceny, bo to jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta