Jakby ktoś otworzył okno
Brytyjka Emma Raducanu bez straty seta wygrała US Open. W finale pokonała Kanadyjkę Leylah Fernandez 6:4, 6:3. To największa tenisowa niespodzianka w XXI wieku.
To się nie miało prawa stać, jeśli brać pod uwagę rankingi i pieniądze pompowane w gwiazdy tenisa. To nie miało prawa się stać, jeśli wziąć pod uwagę rachunek prawdopodobieństwa, a jednak się stało: US Open wygrała osiemnastolatka, która startowała w drugim w życiu turnieju wielkoszlemowym, musiała przebijać się do niego przez eliminacje i ani w tych eliminacjach, ani w turnieju głównym nie oddała rywalkom nawet seta w dziesięciu meczach. W porównaniu z tym sukces Igi Świątek rok temu w Paryżu to triumf kartezjańskiej logiki.
Emma Raducanu przyjechała do Nowego Jorku jako 150. zawodniczka w rankingu WTA (trzy miesiące temu była na miejscu 361.), a wyjeżdża jako 23. rakieta świata. To nagroda za to, że jako pierwsza w historii tenisa – kobiecego i męskiego – wygrała turniej wielkoszlemowy, przechodząc przez eliminacje.
Tenisowy świat zwrócił na nią uwagę, gdy w tegorocznym Wimbledonie (do którego dostała się dzięki dzikiej karcie) awansowała do 1/8 finału i w spotkaniu z Ajlą Tomljanović zeszła z kortu z powodu kłopotów z oddychaniem. Pisano wówczas, że nastolatkę dopadł strach przed sukcesem, że to kolejna krucha istota, która może mieć problem z adaptacją do zawodowego tenisa w czasach wielkich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta