Francja budzi się z kacem
Pejzaż po pierwszej turze pozostaje niepokojący. Macron to nadal faworyt, ale w granicach błędu statystycznego.
Gaulliści i socjaliści, filary Piątej Republiki, załamali się. Valerie Pecresse, kandydatka reprezentujących ten pierwszy ruch (Republikanów), zdobyła 4,75 proc. poparcia i znalazła się w dramatycznej sytuacji finansowej. A to dlatego, że zgodnie z francuskim prawem, jej ugrupowaniu nie przysługuje zwrot kosztów kampanii. – Zaciągnęłam 5 mln euro osobistego kredytu na tę kampanię. Apeluję pilnie o pomoc – mówiła w niedzielę wieczorem, z trudem utrzymując na twarzy kwaśny uśmiech.
Gaulliści, ugrupowanie Nicolas Sarkozy’ego, Jacquesa Chiraca, Georges’a Pompidou i samego generała de Gaulle’a, rozpadli się, bo jego zwolennicy poszli albo do skrajnej prawicy, albo do liberałów Macrona. Próbując powstrzymać tę tragedię, Pecresse sięgała w czasie kampanii po hasła skrajnej prawicy, jak to o „wielkim zastąpieniu” rdzennej ludności przez muzułmanów. W ten sposób zgubiła tożsamość swojego ugrupowania. Nie znalazła też poparcia u swoich: nawet Sarkozy, prezydent, który wciągnął ją do wielkiej polityki, do końca nie chciał zadeklarować swego poparcia dla niej.
Zmarnowana szansa lewicy
Ale nie mniejszy dramat rozgrywa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta