Włosi obronili swoją twierdzę
Polacy przegrali w finale z Włochami 1:3. Po wicemistrzostwo świata sięgnęła drużyna przyszłości, ciągle w budowie.
Polakom stawiła czoło ekipa niezłomna, już pierwsza akcja – niczym zwiastun całego meczu – przyniosła festiwal obron oraz kontrataków.
Presja sprawiła, że zawodnicy Nikoli Grbicia oddali rywalom aż 11 punktów po własnych błędach i przegrywali nawet 17:21, aż wreszcie do pola serwisowego dotarł Mateusz Bieniek. Najpierw bomby na drugą stronę siatki posyłał on, później Łukasz Kaczmarek. Polacy odrobili straty, objęli prowadzenie, wygrali pierwszego seta 25:22.
Nie mogliśmy jednak zapomnieć, że po drugiej stronie siatki stanęła ekipa, która już przed rokiem zdobyła mistrzostwo Europy, do którego poprowadził ją Ferdinando De Giorgi, ten sam, który pracował z polską reprezentacją przez kilka miesięcy, ale dostał wypowiedzenie po niepowodzeniu właśnie na mistrzostwach Europy.
Początek pierwszego seta mógł podsycić płomień niepokoju, ale już jego decydujące fragmenty rozwiały wątpliwości. Polacy byli zwarci, odważni, gotowi. Czarował zwłaszcza Aleksander Śliwka, czyli siatkarz, który grał lepiej z każdym meczem.
Największa gwiazda mistrzostw stanęła jednak po drugiej stronie siatki. Mundial pokazał, że rozgrywający Simone Giannelli dojrzał już być może do roli najlepszego reżysera w świecie. Grał szybko i błyskotliwie, a jego koledzy pokazali siatkówkę taką, gdzie piłki stracone nie istnieją.
Podopieczni De Giorgiego zwyciężyli w drugim oraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta