Chodzenie to też sport
Rozmowa | Czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski: biegaj, skacz, a na końcu i tak zostaniesz chodziarzem.
Opowiadał pan w Piwnicznej o zaletach chodzenia, a wokół sami biegacze. Nie czuł się pan dziwnie?
Nie, ponieważ wiem, że każdy z nich to przyszły chodziarz. W Stanach chodzi 120 mln ludzi i deklarują to do Urzędu Statystycznego jako swoją aktywność sportową. Gdy dwa tygodnie temu robiliśmy marsz w Karpaczu, pojawiło się 200 osób. Chodzenie to temat przyszłości dla tego typu imprez jak Festiwal Biegowy, bo nie każdy ma czas przygotować się do biegania po górach, nie każdy ma tyle zdrowia. Z Mirkiem Bienieckim (organizator Festiwalu Biegu Rzeźnika – przyp. red.) robiliśmy już takie eventy. Za pierwszym razem poszło z nami 60 osób. Niektórzy mówili: szkoda, że nie wiedziałem, bo jeszcze kogoś bym ze sobą zabrał. Albo że następnym razem połączą starty biegowe z chodzeniem. Jedno nie wyklucza drugiego. Zrobiłem teraz taki eksperyment na Półmaratonie Warszawskim. Szedłem sobie trochę powyżej mojego tempa treningowego. Sądzę, że gdyby ludziom powiedziano, że są w stanie przejść taki dystans, liczba uczestników byłaby większa o jeszcze 1000 czy 2000. Tylko na razie nie dotarło do naszej społecznej świadomości, że chodzenie to też sport. W dodatku taki, w którym już po dwóch miesiącach widzi się zdecydowane efekty, a ryzyko urazów jest mniejsze.
Przejście 21 km nie stanowi bariery psychicznej…
Oczywiście. A z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta