Atomowy zawrót głowy
Entuzjazm prezydenta Andrzeja Dudy dla nuklearyzacji Polski brzmi dziwnie w kontekście sceptycyzmu prezydenta wobec włączania się naszego kraju w europejski program tarczy antyrakietowej – pisze politolog.
Wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy o gotowości przyjęcia na terytorium Polski broni nuklearnej miała prawo zelektryzować naszą opinię publiczną. Choćby dlatego, że zgodnie z konstytucją to nie prezydent, lecz rząd prowadzi politykę obronną. A ze strony rządu nie pojawiały się wcześniej żadne sygnały świadczące o przygotowaniach do takiego kroku.
To jest sprawa o największym ciężarze gatunkowym, więc nie obyłoby się zapewne bez nawet nieformalnych konsultacji ze środowiskami eksperckimi, nie mówiąc już o konsultacjach w obrębie głównych sił politycznych w Polsce. A przecież prezydent reprezentuje przeciwny rządowi obóz polityczny i już nieraz dawał dowody swojej do niego niechęci, a nawet zachowań dywersyjnych wobec działań rządu.
Zatem tę wypowiedź można byłoby potraktować jako podrzucenie rządowi kukułczego jaja (albo lepiej: gorącego kartofla), aby móc się potem przyglądać, co rząd z tym zrobi i mieć pretekst do złośliwych, nieprzyjaznych komentarzy. Można byłoby, gdyby nie – powtarzam – ciężar gatunkowy sprawy.
Od czego się zaczęły dyskusje o bombie?
Zarazem trzeba przypomnieć, że jest to kolejne podejście do tematu nuklearyzacji Polski w ostatnich latach. Może więc forma, w jakiej to się stało, nie jest poważna, ale już sam problem jak najbardziej tak. Dyskusja i różnej kategorii wypowiedzi na ten temat mają od pewnego czasu miejsce na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta