Proces Trumpa jest na rękę Putinowi
Świat bardzo potrzebuje dziś Ameryki, która zajmuje się kwestiami globalnymi, a nie lokalnymi – pisze amerykanista.
Donald Trump, były i być może przyszły prezydent USA, uznany został przez dwanaścioro obywateli Nowego Jorku za winnego zarzucanych mu czynów. Jego przeciwnicy nie posiadali się z radości: „Wreszcie go dopadliśmy!”; jego zwolennicy utwierdzili się w przekonaniu o wendecie elit. Nie przypadkiem przecież Hillary Clinton określiła swego czasu wyborców Trumpa mianem hołoty i nie przypadkiem od ośmiu z górą lat nie było dnia, by któreś z liberalnych mediów nie znalazło powodu, a przynajmniej pretekstu, by zaatakować Trumpa.
Jak stwierdził swego czasu Newt Gingrich, „żaden prezydent od czasów Abrahama Lincolna nie spotkał się z tak niemającym granic uprzedzeniem i wrogością mediów, jakich doświadcza prezydent Trump”. On z kolei demonstracyjnie okazywał niechęć do Waszyngtonu i nie dbał o czystą kartotekę według przyjętych standardów politycznych. Miał za sobą dwa rozwody i liczne epizody mizoginiczne, był właścicielem kasyna i prowadził swój biznes egoistycznie i bez poszanowania przepisów, jeśli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta