Zyskała spokój i luz
Na kilka dni przed rozpoczęciem US Open Aryna Sabalenka wyrasta na faworytkę turnieju kobiet. Nie tyle z powodu zwycięstwa w WTA 1000 w Cincinnati, ale swobody, z jaką tego dokonała.
Białorusinka wszystko ma pod kontrolą. Gra jak z nut, w mig rozwiązuje każdy problem na korcie. W sposób naturalny cieszy się z tego, co robi, jakby to, co najgorsze w tym sezonie, było już za nią.
Przykład Sabalenki dowodzi tylko, jakim zmianom ulega życie tenisistek (tenisistów też) w zaledwie kilka miesięcy. W styczniu wygrała – drugi raz w karierze – Australian Open. Nie straciła nawet seta.
Potem jednak długo nie mogła dojść do siebie. Na jej psychice i formie głęboki ślad wywarła samobójcza śmierć byłego partnera Konstantina Kolcowa. Dopiero finał w Madrycie i znakomite widowisko, jakie stworzyły w Caja Magica z Igą Świątek, pokazały, że wciąż jest na topie. Zagrała w jeszcze jednym finale w Rzymie, w którym już łatwo uległa polskiej liderce rankingu, i pojawiły się kolejne problemy.
Dziewięć meczboli
W Roland Garros została pokonana przez rosyjską nastolatkę Mirrę Andriejewą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta