Oszustwo prezydenckie
Obecnie wybory głowy państwa bazują na wielopiętrowym oszustwie.
Polki i Polacy przyzwyczaili się już do tego, że głowę swego państwa wybierają bezpośrednio, choć takie rozwiązanie nie jest ani historycznie, ani politycznie oczywiste. Wszak przed wojną prezydenta RP wyłaniano bez konieczności fatygowania do urn rzeszy obywateli, w PRL obywaliśmy się bez tego urzędu, a prezydentem przejściowym między ustrojem socjalistycznym a kapitalistycznym był generał Wojciech Jaruzelski wyłoniony przez Zgromadzenie Narodowe.
Zrobić to lepiej
Także w regionie ten typ elekcji nie był u zarania III RP oczywisty – Czesi i Słowacy przez długie lata wybierali głowę państwa w sposób pośredni, a Niemcy czy Węgrzy robią tak do teraz. Ale w Polsce uznaje się, że powszechny i bezpośredni typ elekcji jest najlepszy, i trudno sobie wyobrazić, że jakaś siła polityczna chciałaby to zmienić. Dobrze byłoby jednak, gdyby ktoś podjął się tego zbożnego zadania, bo bezpośredni wybór prezydenta opiera się na czterech oszustwach, które psują ustrój, obyczaje polityczne, polityków i – wreszcie – samych wyborców.
Pierwsze z nich dotyczy niespójności między zakresem obowiązków prezydenta a sposobem jego elekcji. Powszechny i bezpośredni wybór głowy państwa idealnie pasuje do reżimów prezydenckich i semiprezydenckich. W nich osoby piastujące najwyższy urząd w państwie mogą korzystać z szerokiego katalogu władczych uprawnień, a to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta