Biden, zbawca polskiej demokracji. Ale czy i amerykańskiej?
Odchodzący prezydent USA obronił wolność w naszym kraju. Ale jeszcze nie wiadomo, czy to samo zdoła osiągnąć we własnym.
Joe Biden pozostanie jeszcze w Białym Domu przez pięć miesięcy, do oficjalnego przekazania władzy swojemu następcy. Jednak to w ten wtorek (czasu polskiego) Ameryka była świadkiem jego symbolicznego pożegnania. Owacjom na stojąco na Konwencji Demokratycznej w Chicago nie było końca. Emocje rozgrzanych delegatów czy słuszny dowód uznania dla polityka, którego należy zaliczyć do grona największych prezydentów Ameryki?
W perspektywy Polski z pewnością trzeba mówić o tym drugim. Utrącenie lex Tusk, które miało wykluczyć w zeszłym roku z udziału w wyborach lidera opozycji pod sfabrykowanymi zarzutami ulegania wpływom rosyjskim i utrzymanie prawa TVN do pozostania na falach, czyli tak naprawdę uratowanie wolności słowa: już tylko te dwa przykłady interwencji Ameryki w polskie życie polityczne wystarczą, aby uznać Joe Bidena za zbawcę polskiej wolności. Gdyby wtedy na jego miejscu był Donald Trump, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziś rzeczywiście mielibyśmy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta