Zdecydować może jeden głos
Ameryka nie pamięta tak wyrównanej walki o Biały Dom. Na miesiąc przed spotkaniem przy urnach nie ma faworyta.
Dwie próby zamordowania Donalda Trumpa, wyjątkowo dobra dla Kamali Harris debata telewizyjna z republikańskim rywalem: to jest kampania, która wydaje się pełna niespodziewanych zwrotów. Ale najbardziej zaskakujące być może jest w niej co innego: poparcie dla obu kandydatów, od kiedy w sierpniu z drugiej kadencji zrezygnował Joe Biden, zmienia się minimalnie.
Zdaniem szanowanego Siena College pracującego dla „New York Timesa” 49 proc. Amerykanów oddałoby dziś głos na Harris, podczas gdy 47 proc. wybrałoby Trumpa. Ponieważ jednak w USA prezydentem zostaje ten, kto zdobędzie przynajmniej 270 spośród 538 głosów elektorskich, przy czym cała ich pula w danym stanie przypada temu, kto zyskał tu nawet niewielką przewagę nad rywalem, zwycięzcą nie musi być wcale ten, kogo poprze w skali kraju najwięcej osób. Tak było w 2016 roku, gdy więcej głosów uzyskała Hillary Clinton, ale prezydentem został Trump.
Jak będzie tym razem? Jeśli wziąć po uwagę stany, gdzie można zidentyfikować zdecydowanego faworyta, Harris może liczyć na 226 głosów elektorskich, a jej konkurent – na 219 – uważa „Financial Times”. O wszystkim rozstrzygnie więc starcie w ledwie siedmiu stanach: Pensylwanii, Wisconsin, Michigan, Georgii, Północnej Karolinie, Arizonie oraz Nevadzie. Razem mają one do podziału 93 głosy elektorskie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta