Tunezja, dyktatura potrzebna Europie
Kais Saied pozbył się rywali i wygrał ponownie wybory prezydenckie w Tunezji. Wcześniej zasłużył sobie na uznanie UE, ograniczając o połowę liczbę nielegalnych migrantów pokonujących Morze Śródziemne.
Co się stało z Tunezją, niedawnym prymusem demokratyzacji i nadzieją Zachodu na inny świat arabski? Bunt, który doprowadził do obalenia 14 lat temu dyktatury Zin al-Abidina Ben Alego, zaraził inne kraje, rozpoczynając serię rewolucji arabskich.
Dziewięć lat temu cztery tunezyjskie organizacje zasłużone dla usunięcia Ben Alego dostały Pokojową Nagrodę Nobla za „budowę pluralistycznej demokracji”.
Teraz rozmontowujący ją od kilku lat Kais Saied doczekał się reelekcji w niedzielnym głosowaniu. Oficjalnych wyników jeszcze nie poznaliśmy, ale państwowa telewizja podała exit poll: Saied dostał ponad 89 proc. głosów, a jego dwaj rywale, jeden siedzący od kilku dni w więzieniu, po kilka.
Ten uwięziony – Ajaszi Zammel, przedstawiający się jako przedsiębiorca – był jedynym realnym przeciwnikiem Saieda. Drugi, Zuhair Maghzawi, zapewniał, że opuścił już obóz prezydencki i jest przeciwnikiem przywódcy. – W rzeczywistości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta