Nie idę do dziupli karmić wiewiórki
To pewnie słuszne, że nie będę dyrektorem w Narodowym. Szkoda, że to się odbyło cięciem brzytwą. Nie obrażam się, chcę współpracować z Janem Klatą.Rozmowa z Janem Englertem, aktorem i reżyserem teatralnym
Żegna się pan z Teatrem Narodowym głośną inscenizacją „Hamleta”. Zacznę od banalnego pytania: skąd ten wybór?
Niech pan krzyknie tu w okolicy teatru: „Hamlet!”, a wszyscy aktorzy się odwrócą. To aktorska buława marszałkowska.
Ale w Narodowym nie grano go od inscenizacji Adama Hanuszkiewicza z Danielem Olbrychskim. Czyli od 55 lat.
Był stale obecny gdzie indziej. Ja grałem Hamleta w Teatrze Telewizji w roku 1974, a reżyserowałem – w 1985. Swojego spektaklu telewizyjnego chyba nawet nie obejrzałem, nie byłem z niego wtedy zadowolony. To, co zrobiłem teraz, dało mi satysfakcję. Od tamtych moich „Hamletów” upłynęło 50 i 40 lat, dwa pokolenia więc i gruntowne zmiany na świecie.
Skąd ten powrót?
Żyjemy w czasach hamletowskich. Mogłem sobie pozwolić na ryzyko, bo przestaję odpowiadać za całość. Odpowiadam tylko za siebie.
I dlatego w pierwszej scenie pokazał pan, jak dworzanie wrzucają do teatralnej zapadni pamiątki po zmarłym królu, w tym pana portret?
Owszem. Ale nie tylko portret. Strój, który przymierza Przemek Stippa jako Horacjo, to płaszcz Króla Leara. Ale nie ze spektaklu Szekspira, a z „Garderobianego”, gdzie grałem aktora grającego Leara. To są satysfakcje tylko dla mnie. Coś musi mnie przecież bawić.
Czuje się pan teraz zamordowanym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

