List do NATO. Trump wciąż błądzi
Donald Trump znowu zrzuca na sojuszników odpowiedzialność za zakończenie wojny w Ukrainie. W swoim liście do „wszystkich państw NATO i świata” powtarza swoje stare błędy. Czasem ma rację. I to też nie nastraja optymizmem.
List opublikował w sobotę na swojej platformie Truth Social. Jest w nim stwierdzenie, że to „nie jest wojna Trumpa”, lecz Bidena i Zełenskiego. Jest w nim przede wszystkim sugestia, że teraz tylko od sojuszników z NATO zależy, czy tę wojnę można skończyć. Bo on jest gotowy nałożyć wielkie sankcje na Rosję oraz wysokie (50- czy 100-procentowe) cła na Chiny, które „mają wielki wpływ na Rosję”. To wszystko pod jednym warunkiem: że inne kraje NATO się do tego przyłączą i odetną się od rosyjskich surowców energetycznych.
Z punktu widzenia Polski ten plan Trumpa pojawia się w wyjątkowym momencie, zaraz po wtargnięciu rosyjskich dronów na nasze terytorium, na co amerykański prezydent zareagował nie tak, jak powinien przywódca najważniejszego państwa NATO. I jest to plan nierealny.
Donald Trump w sprawie wojny na Ukrainie błądzi nie od dzisiaj. W ocenie tego, kto do niej doprowadził, i w ocenie własnych możliwości jej zakończenia. Od dawna nazywa ją wojną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)