Czy służby specjalne mogą wyłudzić sądową zgodę na kontrolę operacyjną?
Od poziomu profesjonalizmu zależy skuteczne budowanie poczucia bezpieczeństwa wśród obywateli.
Wszystkie służby uprawnione ustawowo do korzystania ze złożonych metod pracy operacyjnej muszą uzyskiwać sądową zgodę na zastosowanie ich najbardziej inwazyjnych rodzajów. W związku z faktem, że ingerencja dotyczy swobód i wolności obywatelskich, gwarantowanych konstytucyjnie, ustawodawca uzależnił ich stosowanie od pozytywnego wyniku sprawdzenia legalności, prawidłowości, a także katalogu okoliczności uzasadniających zastosowanie tych metod, w tym, w szczególności, kontroli operacyjnej. Sprawdzenia tego formalnie dokonuje sąd, a w praktyce, jednoosobowo sędzia wydziału karnego właściwego rzeczowo i miejscowo sądu okręgowego. Powstaje więc pytanie, czy o takie rozwiązanie chodziło ustawodawcy i czy formalnie przewidziana w ustawach kontrola sądowa jest w praktyce rzeczywiście sprawowana.
Pogląd, a właściwie zarzut „wyłudzenia” zgód sądowych głoszony publicznie przez kilku sędziów, podchwycony przez niektórych członków sejmowej Komisji ds. Pegasusa, zdaje się potwierdzać tezę, że ten niezwykle ważny aspekt sądowej kontroli działalności służb specjalnych jest w praktyce wadliwy i nie spełnia funkcji ochronnej w stosunku do obywateli, objętych zainteresowaniem operacyjnym polskich służb specjalnych. Rodzi się więc pytanie, czy teza ta jest prawdziwa, a jeśli tak, to kto ponosi winę za narażenie obywateli na niekontrolowaną i wątpliwą co do legalności oraz ewentualnie nieuzasadnioną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)