Sądowej wojny domowej ciąg dalszy
Raz rzucony pomysł roszczeń regresowych nie zostanie zapomniany. Powróci nieuchronnie w kontekście odpowiedzialności osób, które przyłożyły rękę do ugód.
Uzasadnione wzburzenie wywołały zapowiedzi ministra sprawiedliwości odnośnie do kierowania tzw. pozwów regresowych przeciwko części sędziów, o ile tylko dalej będą pełnić służbę na dotychczasowych zasadach. Trudno nie podzielić owego wzburzenia, zwłaszcza w kontekście publikowanych na stronie Stowarzyszenia Aequitas informacji, że mające sięgać milionów złotych wypłaty dla obywateli poszkodowanych tym, że w ich sprawach orzekać mieli wadliwie rzekomo obsadzeni sędziowie, następowały każdorazowo na podstawie zawieranych ugód. Sam fakt zawierania takich ugód uznać należy za bulwersujący. Każdy sędzia mający kilkuletnie choćby doświadczenie orzecznicze w sprawach cywilnych zdawać musi sobie sprawę z tego, jak trudne jest nakłonienie jakiejkolwiek utrzymywanej przez podatników instytucji do zawarcia ugody w prowadzonym przeciwko niej procesie odszkodowawczym. Nawet jeśli bowiem sama zasada odpowiedzialności podmiotu, o jakim mowa, nie budziła wątpliwości, sporna zaś pozostawała jedynie wysokość odszkodowania, to propozycje ugody były z reguły odrzucane. Pytani o przyczyny tych kategorycznych odmów przedstawiciele owych instytucji nieodmiennie powoływali się na „dyscyplinę finansów publicznych”. Hasło to powtarzane było jak mantra. W praktyce zatem „dyscyplina”, o której mowa, rozumiana była jako wymóg „przejścia” przez wszystkie możliwe instancje sądowe, to znaczy do momentu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)