Towarzysze narciarze
Miało się wrażenie, że to cała Polska krzyczy. Czy tylko o ten skok Marusarza chodziło?
Towarzysze narciarze
ANDRZEJ ZIEMILSKI
To, co zaszło w roku 1956 (Gomułka, "Październik"), było dość wyraźnym popuszczeniem cugli - uwolnieniem nauki z dogmatów, wsi od kolektywizacji, całego kraju od wszechwładzy terroru. Uchyliły się drzwi prowadzące na Zachód. Nazwano to odwilżą. Niestety, nieszybko nastała po niej wiosna.
Sport i wcześniej miał szczyptę autonomii, był jedną z nielicznych dziedzin przynoszących sukcesy PRL-owi.
Tyle że teraz sport mógł śmielej urwać się z sowieckiego postronka, przywrócić klubom dawne tradycyjne nazwy, odbudować związki sportowe. A co chyba ważniejsze, włączyć do działania ludzi dotąd przez władzę źle widzianych.
W roku 1962 czuło się już, że proces ten zastygł, świadomie wyhamowany przez Gomułkę. Mowy już nie było o żadnej wiośnie. A przecież wciąż jeszcze pozytywne skutki przemian były w sporcie czytelne i twórcze. W takim klimacie Polski Związek Narciarski otrzymał od Międzynarodowej Federacji Narciarskiej mandat na zorganizowanie Mistrzostw Świata - w skrócie zwanych FIS - w konkurencjach klasycznych.
Śmiem twierdzić, że tak świetnego zespołu ludzkiego, łączącego intelekt, wysokie moralne walory, ambicje regionalne i znajomość narciarskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta