Jeszcze o Marcelu Reichu-Ranickim
Gdyby podlegał berlińskiej centrali Stasi...
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Wojciecha Pięciaka o Marcelu Reichu-Ranickim "Nieświęty papież krytyki" ("Rzecz o książkach" nr 6/2000). Pytanie, dlaczego ten przybysz z Włocławka tak dobrze wpasował się w literacki krajobraz nad Menem i innymi rzekami na zachód od Odry, zasługuje na odrębne studium z socjologii życia literackiego w powojennych Niemczech. Jedynie częściowo wyjaśnia to zbiorowy kompleks winy z powodu holokaustu. Większe znaczenie ma fakt stałej obecności krytyka w telewizji i to nie tylko w bijącym rekordy oglądalności "Kwartecie literackim" - Reich-Ranicki równie dobrze czuje się przed kamerą w towarzystwie składającego mu życzenia urodzinowe prezydenta Raua, jak gospodarza nocnego talk-show Thomasa Gottschalka, który posadził go na plastikowym pufie obok producentki filmów pornograficznych Teresy Orlowsky. Ale do telewizji trafił Reich-Ranicki już jako znany krytyk, który wylansował wielu ważnych dziś pisarzy (do wymienionych przez Wojciecha Pięciaka trzeba by dodać jeszcze Thomasa Bernharda). Jego tekstom krytycznym nie można odmówić odświeżającej prostoty, w porównaniu z intelektualnym aż do niestrawności stylem innych recenzentów "Die Zeit" czy "Frankfurter...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta