911
911!
Ilustrował Andrzej Dudziński
Jest noc i cisza, jakiej nie zna miasto nawet w czasie największej śnieżnej zamieci. Nieswojo i pusto. Na jednej z ulic górnego Manhattanu parkuje czerwony samochód. Spacerując z psem, przyglądam się wysiadającemu z samochodu młodemu mężczyźnie. Po chwili orientuję się, że jego twarz jest opalona czarną sadzą. Z dołu miasta dociera obcy, trudny do określenia swąd.
O Boże - mówię - przyjeżdżasz stamtąd. Mężczyzna patrzy na mnie przez chwilę bez słowa, w jego twarzy jest rozpacz i zmęczenie.
Myślę o słowach, które słyszę przez cały dzień w mediach. Ludzie zmęczeni wydobywaniem zwłok i części ciała. Mężczyzna odchodzi. Na plecach jego kurtki widzę napis F. D. N. Y. - Departament Straży Pożarnej Nowego Jorku. Mężczyzna po paru krokach kładzie hełm na głowę, wydaje się, że nie ma siły utrzymać go w ręku. Pustą ulicą idzie opalony mężczyzna w kapeluszu. Man-hat-tan.
Na zawsze zapamiętamy, gdzie byliśmy rano we wtorek 11 września 2001 roku. Słoneczny poranek 9.11. Dla Amerykanów 911 oznacza stan pogotowia. To jest numer, na który dzwoni się po ratunek.
Pierwszy dzień. Nikt nie wie jeszcze, co się naprawdę stało. Tak jak przy każdym uszkodzeniu ciała ból przychodzi w momencie, kiedy mija szok, tak i teraz Manhattan, Waszyngton, cały kraj...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta