Paliłem rękopisy
Paliłem rękopisy
FOT. ŁUKASZ TRZCIŃSKI
Dziś mówię młodym ludziom, żeby drzwiami i oknami uciekali od literatury, bo ona nie ma perspektyw. Jak ktoś jest bogaty, to może sobie pisać.
JERZY DUDAŁA: - Co sądzi pan o literaturze współczesnej?
STANISŁAWEM LEM: - Nie czytam namiętnie. Od czasu do czasu wezmę coś do ręki. Tak naprawdę, mamy w skali światowej do czynienia z pewnym odpływem. Z erupcją talentów to mieliśmy do czynienia w dwudziestoleciu międzywojennym. Teraz mamy kilka piszących niewiast... Niedawno rozgorzała dyskusja na temat tego, jak literatura polska ma się za granicą. Jednak mojego nazwiska nikt w tej dyskusji nie uwzględnił. Jestem na aucie. Mam siedem milionów dwieście czterdzieści tysięcy nakładu w Niemczech, czyli jedna moja książka przypada na dziewięciu Niemców. Ale o tym się nie mówi, zupełnie nie istnieję.
Martwi to pana?
Za stary jestem, żeby się tym przejmować. Jednak prawda jest taka, że łatwiej byłoby mi wyliczyć, w ilu językach moje książki nie były wydane. Nastąpiła u nas dalece posunięta marginalizacja kultury. Teraz szmal jest najważniejszy, tylko on się liczy. Ponadto mamy do czynienia z pewnym "sprasowaniem". Objawia się ono tym, że wszystko jest teraz równie dobre. I "Władca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta