Czerwone Diabły
mówić o piłce, w jego spokojnych dotąd oczach pojawia się ogień.
Czerwone Diabły
Jak wszystko w Korei Diabły są znakomicie zorganizowane.
(C) REUTERS
Z SEULU
Piotr Gillert
Politycy walczą o głosy, szef koreańskiej federacji piłkarskiej o prezydenturę kraju, piłkarze o zwolnienie z wojska, a cały naród o lepsze jutro. Wtorkowa gra z Polską to dla Koreańczyków znacznie więcej niż mecz.
Od szóstej minuty prowadziliśmy 1:0 po sprytnym strzale Kryszałowicza, lecz Koreańczycy nie dawali za wygraną. Nasi kontratakowali, raz Olisadebe trafił w słupek, raz Kałużny nie trafił do pustej bramki. Stojący obok mnie kibic nerwowo przygryzał usta. I wreszcie w 72. minucie stało się - wyrównali. Pasażerowie odetchnęli z ulgą, choć była to tylko komputerowa symulacja mistrzostw świata, zabawa pokazywana na reklamowych monitorach w seulskim metrze. Napięcie, w jakim pół wagonu oglądało wirtualny mecz, świadczy jednak najlepiej o panujących tu nastrojach.
Jeszcze pół roku temu w Korei mówiło się, że pokonanie Polaków będzie niezwykle trudną sprawą. Jednak seria zaskakująco dobrych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta