Dadzą, a potem odbiorą
Dadzą, a potem odbiorą
Alesander Śleszyński i Jarosław Czajkowski wypelniają wnioski o dopłaty w siedzibie ARiMR w Wysokiem Mazowieckiem FOT. ADAM KARDASZ
Do Ślepokurów droga daleka. Od wsi Skajboty trzy kilometry po piachach i grząską łąką, na której auta zakopują się w błocie. Wokoło pagóry. Pięknie i pusto. Koniec świata. Michał Ślepokura i jego żona wiedzą swoje. Co darowane, to dwa razy zabiorą. Dlatego pieniędzy z Unii nie chcą.
Ziemi mają szesnaście hektarów. Michał mówi o niej "moje Karpaty", bo pola pną się na pagórki, znikają w dolinach. Zawsze trudno było tu gospodarzyć, ale ostatnimi laty jest najtrudniej.
- Nie wierzę już w nic - przyznaje Ślepokurowa, zaciągając się papierosem. Dla niej dopłaty z Unii to "jedna wielka bzdura", bo "jak człowiek sam pieniędzy nie zarobi, to mu nikt darmo nie da". Dlatego oboje z mężem są wobec deklaracji władz nieufni.
Hodują sześć krów mlecznych, odstawiają mleko po 51 gr za litr. Chcieliby swoje góry sprzedać, bo z wiekiem coraz trudniej je obrabiać, ale chętnych brak. Stary ceglany dom, który ponad sto lat temu wybudowała jakaś warmińska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta