Skandynawski trop
Dla Hodona, margrafa Marchii Łużyckiej, i grafa Zygfryda z Wahlbecku noc 24 czerwca 972 roku była najdłuższą w ich życiu: wraz z garstką zbrojnych umykali lasami spod Cedyni. Spodziewali się łatwego zwycięstwa, tymczasem zostali rozbici. Czy byli ścigani? Dziś już nikt tego nie wie, oni zresztą też nie byli pewni. Uszli z życiem, i tylko dlatego pamięć o nich przetrwała. Z ich klęski narodziła się chwała oręża polskiego. Czy przysporzyli jej również wikingowie na służbie u księcia Polan?
NOWY W RODZINIEBył rok 972 od Narodzenia Pańskiego. Książę Mieszko już ochrzczony. Włada krajem, którego powierzchnia sięga 250 000 kilometrów kwadratowych. Na tym terytorium żyje milion dusz; rozległa dziedzina, liczny lud, ale jednak było to pięć razy mniej głów niż pod berłem cesarza Niemiec. Różnica potencjału gospodarczego i militarnego ogromna, toteż kneź znał swoje miejsce w rodzinie chrześcijańskich władztw, wiedział, jaka jest hierarchia: Bóg Ojciec, papież, cesarz, król, a potem tacy jak on, niekoronowani książęta. Dlatego Mieszko "był wiernym cesarzowi i płacił trybut aż po rzekę Wartę" - świadectwu temu trzeba wierzyć, bo dał je niemiecki biskup Thietmar, cesarski poplecznik i syn...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta