Wieści z sowieckiego folwarku
Doskonale rozumiem, że nie jest Pan w swoim sosie w Berlinie. Nie tylko w Berlinie, ale tutaj wszędzie. Prowizorium jest sprawą niewygodną, nieprzyjemną. Tak jak czekanie na dworcu na pociąg, który się spóźnił, oczywiście nie w sensie kilku godzin stacyjnych, ale wewnętrznego uczucia. Człowiek powinien gdzieś mieszkać, mieć swój fotel. Swoją lampę, jakieś swoje meble.
A tu jest wujek Breżniew - duży format oprawcy. Słyszałem kawałek jego banalnego przemówienia - dobrze mówi, niski, spokojny głos. Przypuszczam, że facet nie okazuje swoich nerwów i z największym spokojem unieszczęśliwia setki tysięcy ludzi. Champs Elysees wytapetowane sztandarami z sierpem i młotem, w prasie tutejszej czułości kapią dużymi kroplami. Patrzę na to z dziwnym uczuciem: przecież liczą się Nixon, Breżniew, Mao. To są główne tancerki, reszta świata to statyści, którzy udają solistów. A tych solistów dużo, więc korzystają z każdej okazji, aby kolegę - też z małymi możliwościami - kopać w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta